driving home for christmas

pożegnała mnie słoneczna Lizbona


A przywitało zasypane Monachium, w którym spędziłam o 2 godziny za dużo.



Pomalowali mój samolot z góry na czerwono, na skrzydłach na zielono i mogliśmy w końcu lecieć, po 2h opóźnieniu...


A w Gdańsku zimno i ponuro...

Brak komentarzy

Paulucha. Obsługiwane przez usługę Blogger.